30 listopada 2007

Piwa osiedla - Beck's

Do piwa Beck's podszedłem bez żadnych uprzedzeń. Ani marka mi się nie kojarzyła, ani nie pamiętam, żebym gdzieś widział w knajpie, nie mówiąc o piciu - słowem nic poza faktem, że z całą pewnością miałem etykiety tej firmy w swojej dziecięcej kolekcji.

Beck's ma smak gorzki, cierpki i zdecydowany. Oraz bardzo smakowity, kuszący aromat. I, jak wspominałem, gorzki, mocny smak, za którym nie przepadam. A tu niespodzianka - może ze względu na zapach a może z innego względu, wyjątkowo mi smakowało. Nie wydaje mi się, żebym zaczął kupować to piwo, ale miłe wrażenie zostanie zapamiętane.

Po lewej stronie widzicie etykietę zastępczą, bo producent nie raczył udostępnić żadnego zdjęcia Beck'sa w puszce, a już tym bardziej na białym tle. Z kolei Google Images zapytany o "Becks" zwraca przede wszystkim szereg zdjęć Davida i Victorii Beckhamów. Takie czasy.

Kolekcję etykiet można było powiększać nie tylko poprzez odklejanie ich z butelek przyniesionych ze sklepu i wymianę - bardzo cenionym źródłem były też browary. Dziś powiedzielibyśmy, że działy marketingu albo reklamy. Wydaje mi się jednak, że w tamtych czasach krajowe browary narzekały jednak na inne rzeczy, niż problemy ze sprzedażą, więc takich działów mogło nie być, a i tak zapewne nazywałyby się inaczej. W każdym razie browar poproszony listownie o etykiety, odsyłał ich całe naręcze. Szczęśliwy obdarowany chwalił się przez kilka dni posiadanymi na wyłączność wzorami, po czym zaczynał wymieniać liczne duplikaty, dzięki czemu trzon każdej kolekcji był w danym środowisku raczej podobny. Metoda działała ale była niełatwa w realizacji, albowiem, drogie dzieci, kiedyś nie było internetu coby sobie w nim wygooglać adres browaru, na etykiecie całym adresem był napis np. "browar w Łomży" i w zasadzie jedynym sposobem, żeby taki adres poznać, było znalezienie poczty na której była książka telefoniczna wskazanego obszaru. Nie to, co dzisiaj, panie dziejku, nie to co dzisiaj...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wydaje mi się jednak że Tyskie traci na popularności po tym jak Jan Kulczyk sprzedał jego udziały na rzecz Millera.

Anonimowy pisze...

racja :) tyskiego nie da się pić