29 stycznia 2008

Przepis na teorię spisku po polsku

Nakręcono w Polsce kilka świetnych filmów i seriali przygodowych, sensacyjnych, kryminalnych, gansterskich - zwał jak zwał. Mam na myśli Psy, Krolla, Prowokatora, Oficera, Demony wojny wg Goi i kilka innych. Kawałek dobrego kina akcji.

Są jednak powody, dla których nie powstanie w naszym kraju film podobny do Teorii spisku czy Archiwum X. Powód jest prosty. Publiczność umarłaby ze śmiechu w połowie seansu.

Wyobraźmy sobie bowiem że Cancer Man i Deep Throat spotykają się w kompleksie schronów i archiwów wydrążonych pod masywem Śnieżki (jeden wchodzi przez obserwatorium meteo, drugi przez właz ukryty w toalecie górnej stacji kolejki na Kopę), gdzie przyglądają się wiwisekcji Obcego w towarzystwie Muldera, Kamińskiego i Macierewicza. A wokół tajna aparatura elektroniczna marki Unitra.

Ewentualnie na tapetę można wziąć paranoicznego taksówkarza Jerrego Fletchera, który na podstawie wycinków z Faktu, Super-Expressu i Naszego dziennika rekonstruuje ogólnoświatowy spisek. Sprawy się komplikują, gdy próbuje dystrybuować swój biuletyn. Poczta Polska przesyłki albo gubi, albo dostarcza pod błędne adresy. Niezależny operator pocztowy InPost odsyła list po paru tygodniach z dopiskiem na kopercie "dwie nieudane próby dostępu do skrzynki pocztowej" (zgadnijcie komu się zdarzyło). Z drugiej strony niewielkim zagrożeniem byliby dla niego antyterroryści, bo tym już nieraz zdarzyło się wywalić drzwi w nie tym mieszkaniu lub wręcz domu. O czarnych helikopterach trudno mi się wypowiedzieć, niedawno największa komercyjna stacja TV świętowała zakup pierwszego w kraju helikoptera reporterskiego, który brał już udział w mrożącej krew w żyłach akcji pościgu za zbuntowanymi zakonnicami. A przynajmniej równie mrożącej krew w żyłach akcji zaglądania im z powietrza na podwórko, gdzie (mrożące krew w żyłach) czynności wykonywał miejscowy komornik sądowy. Gdyby nasz bohater w celu ratowania świata zakradł się przed startem do samolotu rządowego (ułatwione zadanie - jest tylko jeden) i podczas lotu musiał skontaktować z kimś na ziemi, to by miał problem, bo w rodzimym samolocie prezydenckim nie ma jeszcze telefonu. O dynamicznym pościgu też można zapomnieć - w mieście korki. Przesłuchanie z podawanym dożylnie serum prawdy? Strajk lekarzy. Zagrożenie śmiertelnie groźnym wirusem? Talibowie w Klewkach.

Nie ma normalnie takiego motywu spiskowego, który by się od razu nie zamienił w swoją parodię. Większy problem mamy jednak z tym, że elity polityczne w naszym kraju też się jakiś czas temu zamieniły w swoją parodię. A jeszcze większy z tym, że to nie jest ich ostatnie słowo.

Brak komentarzy: