27 marca 2008

Piwa osiedla - Król Artur

- Przecież nazywamy się Browar Belgia, brzmi zagranicznie, czego jeszcze nam brakuje?
- Marki piwa
- No to prędziutko, potrzebny jest na przykład jakiś bohater
- Superman!
- Współczesny bohater...
- Jacek Kurski
- Bohater pozytywny!
- Jason Bourne
- A jakiś bez licencji?
- ...
- ...
- Mam! Piwo zwane będzie... "Król Artur"


Rynek tanich piw nie jest podobny do rynku tanich win, choć grupy docelowe w dużej mierze się pokrywają. Nikt nie nazywa piw "Krew byka", "Góralska uciecha" czy, pardąsik, "Fart porzeczkowy". Skądinąd jednak pośród nijakich "Warek", "Żywców" czy "Lechów" trafia się czasem taki przykładowy "Król Artur". Postać znana, lubiana, marketingowo wyraźnie niedoceniona. No i nie trzeba płacić żadnych tantiem, prawa autorskie wygasły wieki temu. To znaczy wygasłyby, gdyby je wtedy znano. Wydaje się jednak, że nic straconego, bo te współczesne co kilka lat są rozszerzane, co sprawia, że - nomen omen - prawo działa wstecz. Wystarczy trochę poczekać i nie będzie już "Króla Artura Strong".

A byłoby szkoda. Wprawdzie aromat "Króla Artura" był neutralny, nie zachęcał ani nie odstręczał, ale smak wyróżniał się pozytywnie. Smakowało całkiem dobrze od początku do końca.
Mam jednak problem z tym, co o nim napisać więcej, jest tani (poniżej 2 zł za puszkę), dobry i tani. I trudno dostępny, wcześniej go nigdzie nie widziałem tudzież nie zapamiętałem. Pewnie nie wróci, ale wspomnienie pozostawił pozytywne.

Fotkę "Króla Artura Strong" zapożyczyłem ze strony Puszki z Polski i wielu krajów świata.

Brak komentarzy: